poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Rozdział 12



--- W poprzednim rozdziale ---

,, - A więc czego pan ode mnie chcę ?
- Za opiekować  się tobą – powiedział z głupim uśmieszkiem na twarzy
- Słucham ?!

- No tak wypadało by zająć się swoim synem …. ‘’

Jak to usłyszałem wpadłem w jakiś trans nie mogłem się ruszyć, powiedzieć, zaprzeczyć. Widziałem tylko co działo się przed moimi oczami a mianowicie
Mój ojciec hmmm, w tej sytuacji może ojciec lub tata to Piotrek a Łukasz to Łukasz. A więc Tata jak to usłyszał gwałtownie podniósł
- Słucham ?! Co ty powiedziałeś ?! – panowie szybko się rozpoznali i zaczęli ‘’wymieniać się,, słowami
- No to co usłyszałeś !! – odpowiedział chamsko
- Nie ! Kuba to jest mój syn !! – wtedy Łukasz zwrócił się do mnie
- Ty wiesz ?! – w tym samym czasie oprzytomniałem, wstałem podszedłem  do taty, zwróciłem się do mojego domniemanego ojca
- A co ty sobie wyobrażasz ?! Myśleliście razem z matką że nigdy się nie dowiem, nigdy nie poznam prawdy to jesteście przepraszam byliście w wielkim błędzie zawsze chciałem poznać mojego biologicznego ojca ??! – właśnie wtedy przypomniałem sobie że nie jesteśmy sami w tym pomieszczeniu nasze krzyki zwróciły uwagę wszystkich w tym pomieszczeniu.  Wówczas nie przeszkadzało mi że tyle osób zwraca uwagę na tą ,,scenę”
- Masz ! Przeczytaj ten list ! Wszystko ci się wyjaśni ! – podał mi kopertę którą nie grzecznie wyrwałem z ręki i wyszedłem. Po moim wyjściu
- Ty też sobie przeczytaj ! Wyobraź sobie jak ci rogi przyprawiła ! – zaczął się śmiać – A ty mówiłeś że to miłość twojego życia hahahahahaha! – Bez żadnego zastanowienia Piotrek podszedł do Łukasza mino znacznej różnicy wzrostu zamachnął się i z całej siły uderzył Kadziewicza w nos, po czym wyszedł jak gdyby nigdy nic, był z siebie dumny jak paw. Duma jednak nie trwała długo. 

--- Piotrek --- 

Wyszedłem z kawiarni byłem z siebie zadowolony że potrafiłem zawalczyć o mojego syna, nie mógł bym już żyć ze świadomością że moja najukochańsza Ania mnie zdradziła i syn który tak naprawdę nie jest moim synem … Nie, to nie możliwe. Teraz moim priorytetem było znalezienie Kuby, kiedyś mieszkałem, trenowałem w Bełchatowie ale nie mam zielonego pojęcia gdzie on może być. Pierwszą osoba która przyszła mi na myśl był Mariusz to mu Jakub ufa. Od razu udałem się pod dom mojego dawnego kolegi z drużyny,
- Jest tu Kuba ?? – zapytałem zdenerwowany
- Nie, nie ma tu Kuby, a coś się stało ?? – kocnąłem przed drzwiami nic nie mówiąc, może to dziwne ale zacząłem płakać, Mariusz również kucnął
-  Co się stało ??! – nie odpowiedziałem
- No Gadaj !!!! – na to również
- Piotr mów !!
- Zaginął ….
- Ale że co ??? Jak ??
- Młody dostał list … - opowiedziałem Mario całą historię
- Nie martw się znajdziemy go – wstał wyjął telefon zadzwonił do Michała, Miguela, Stephana, Zatiego  i prezesa. Po piętnastu minutach wszyscy byli już pod domem, ku naszemu zdziwieniu prezes przyjechał z Kacprem, kolegą z drużyny Kuby. Rozdzieliliśmy się
*) Miguel i Stephan
*) Prezes z Michałem
*) Zati z Kacprem
*) Ja z Mariuszem
Szukaliśmy i szukaliśmy  nigdzie go nie było …

---Kuba ---

Musiałem się schować, wyłączyłem telefon poszedłem w miejsce  gdzie nikt mnie nie będzie szukał na stadion GKS-u Bełchatów. Otworzyłem lis czytałem i nie wierzyłem w to co jest napisane 

,, Łukasz jeśli czytasz ten list to znaczy że mnie już nie ma na tym świecie, jesteś moim przyjacielem od zawsze, wspierałeś mnie w trudnych chwilach, nigdy nie miałam tyle odwagi by napisać list do Kuby z wiadomością kto jest jego ojcem. Szczerze sama nie jestem pewna na sto procent że to właśnie Piotrek jest jego ojcem, wiesz dobrze że możesz nim być ty. Zawsze kochałam tylko jego, to co zdarzyło się między nami nigdy nie powinno się wydarzyć, ty ciągle byłeś jesteś i będziesz, tylko przyjacielem. Gdyby nie moi rodzice bylibyśmy szczęśliwą rodziną a teraz … Kubuś ma tylko ciebie. Obiecaj mi coś nigdy nie powiesz mu prawdy, zachowaj to dla siebie bądź dla niego jak ojciec. Proszę cię. Wiem że dobrze się nim zaopiekujesz.”

                                                                                                                                                 .                                                                                                               Ania

Wiecie co moja mam była egoistką nie chciała żebym poznał własnego ojca, w sumie to nawet nie wiem który z nich jest moim ojcem.  Ona go zdradziła, zdradziła osobę którą ,,kochała”. Nie wierzę. Co miałem robić wyszedłem ze stadionu, udałem się w kierunku domu Wlazłych, byłem tak wściekły, nie balem się że ktoś może mnie zaatakować, bo wiem że w środku mnie drzemie złość którą muszę w jakiś sposób wyładować. Zapukałem, otworzyła mi ciocia nic nie powiedziałem nie mogłem, po prostu mnie przytuliła. Ostanie co pamiętam, to chyba Arek gładził moje włosy żebym zasnął. 

--- Piotrek ---
 
 --- Tydzień później ---

Staliśmy w trójkę, na recepcji skąd mieliśmy odebrać wyniki badań. Próbki oddaliśmy jakieś pięć dni temu Stresowałem się, kopertę miałem już w dłoni ale żaden z nas nie miał tyle odwagi aby otworzyć wyniki. Postanowiliśmy pojechać do Mariusza. Otworzył nam zdziwiony, kiedy opowiedzieliśmy mu o tym że mamy wyniki tylko boimy się je otworzyć. Wziął ode mnie kopertę.

--- Kuba ---

Byliśmy u wujka, zaraz miałem dowiedzieć się czy Piotr Gacek to mój ojciec, serce waliło mi tak głośno że wszyscy w tym pomieszczeniu je słyszeli. Wujek już otworzył usta miał czytać kiedy, Piotrek powiedział
- Mariusz poczekaj, muszę coś powiedzieć – zadziwiło mnie zachowanie Piotrka – Kuba chciałbym żebyś wiedział o tym że jeśli okaże się iż to Lukasz jest twoim ojcem nie chcę tracić z tobą kontaktu, przez ten czas spędzony razem czuję jakbyśmy byli rodziną, dlatego obiecaj mi to
- Obiecuję – wiecie jak mi się milo zrobiło jak Piotrek to powiedział
- Wujku możesz kontynuować ?  - zapytałem
- A więc, stwierdza się 99,9 %  zgodności genetycznej Jakuba Franciszka Gacka z …. 







Zostawiam wam 12 !!! Jak wam się podoba ? Komentujcie, pozostawcie po sobie jaki kol wiek znak że tu byliście i czytacie
Zapraszam również na moje drugie opowiadani na razie jest tylko prolog być może w najbliższym czasie będę was informować tytuł to
Przypadek który zmienia wszystko
Zapraszam !!!!
P.S Zmieniłam ustawienia teraz mogą komentować wszyscy, więc proszę was komentujcie bo to bardzo motywuje 


Volleyball player 


poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Rozdział 11



Siedzieliśmy z Zosią, na zewnątrz dosyć długo mała oparła głowę na moim kolanie, po czym ja zacząłem delikatnie gładzić jej długie, brązowe włosy. Głaskałem ją już dłuższy czas, kiedy zauważyłem że zasnęła, postanowiłem wziąć Zośkę na ręce i zanieść do jej pokoju, tak też zrobiłem. Kiedy miałem na rękach małą, przekraczałem próg salonu gdzie w ciszy siedzieli Karolina z Piotrem, gdy nas zobaczyli nerwowo się podnieśli i chcieli coś powiedzieć ja dałem im znak, że porozmawiamy dopiero kiedy Zosia będzie u siebie. Po cichutku wspinałem się po schodach, nie miałem najmniejszego zamiaru budzić siostry, wiedziałem że jeśli się zbudzi jutro będzie miała zły humor. Nie lubię tego kiedy młoda ma muchy w nosie, ale i tak bardzo kocham, tego małego skrzata. Byliśmy w różowym, ładnie urządzonym pokoju jak dla  księżniczki. Rodzice ją kochali, razem tworzyli cudowną rodzinę, tylko ja tam nie pasowałem… Położyłem Zosie w łóżeczku przykryłem różową kołderką spojrzałem na nią, była słodka, niewinna, urocza. Usiadłem na podłodze opierając się plecami o ścianę, obróciłem głowę w stronę dziewczynki
- Wiesz mała jakie ty masz szczęście wychowywać się w pełnej rodzinie masz tatę i mamę. Twoja mama to naprawdę wspaniała kobieta, miła, pomocna, na kilometr czuć od niej że jest naprawdę sympatyczną osobą, a tata to naprawdę równy gość, szczerzę zazdroszczę ci rodziców. Ja nie miałem ta radosnego dzieciństwa, moja mama zginęła jak byłem mniej więcej w twoim wieku, taty nigdy nie miałem, przez moich dziadków, nigdy im tego nie wybaczę. Oni pozbawili mnie ojca, a los pozbawił mnie matki. Tworzycie wspaniałą rodzinę, rodzinę którą zawsze chciałem mieć, lecz nigdy nie miałem. Nigdy nie będę należał do tej. Moim celem w przyszłości jest posiadanie rodziny, oczywiście poza powołaniem do kadry oraz dostanie się do PlusLigi, oczywiście wygranie jej razem ze Skrą. Te marzenia wiem że dzięki ciężkiej pracy mogą się spełnić ale żeby mieć rodzinę do tego potrzeba znalezienia odpowiedniej osoby tak jak tata i twoja mama, dobrze się dobrali i widzisz są szczęśliwi. – przerwałem – Kończę z tym gadaniem bo się obudzisz i jutro – spojrzałem na zegarek w telefonie – dziś będziesz nieznośna. Wtedy wstałem, wychodziłem z pokoju, a tam stał Piotr z takim wyrazem twarzy jakby ducha zobaczył, pomyślałem sobie czy on to słyszał ??

---Piotr---

Kiedy Kuba wniósł Zosię po schodach razem z żoną chcieliśmy porozmawiać, byliśmy już pod drzwiami gdzie obecnie mieszkał mój syn, Karolina chciała już pukać ale usłyszeliśmy jak ktoś szepczę, zawróciliśmy przed pokój naszej córki słyszymy
- Wiesz mała jakie ty masz szczęście wychowywać się w pełnej rodzinie masz tatę i mamę. Twoja mama to naprawdę wspaniała kobieta, miła, pomocna, na kilometr czuć od niej że jest naprawdę sympatyczną osobą,- moja żona uśmiechnęła się do mnie - a tata to naprawdę równy gość, szczerzę zazdroszczę ci rodziców. Ja nie miałem tak radosnego dzieciństwa, moja mama zginęła jak byłem mniej więcej w twoim wieku, taty nigdy nie miałem, przez moich dziadków, nigdy im tego nie wybaczę. – szepnąłem do Karoliny, - Jeśli on naprawdę nigdy im nie wybaczy, to on ma tylko nas-powiedziałem po czym ona kazała mi być cicho. - Oni pozbawili mnie ojca, a los pozbawił mnie matki. Tworzycie wspaniałą rodzinę, rodzinę którą zawsze chciałem mieć, lecz nigdy nie miałem. Nigdy nie będę należał do tej. – Chciałem wparować do tego pokoju i szczerze porozmawiać z Kubą, zadawałem sobie pytanie czy on na serio nie czuję się częściom naszej rodziny, wiem że Karolina nie zastąpi mu matki ale wiem ze jest zdolna aby go pokochać i wychować. - Moim celem w przyszłości jest posiadanie rodziny, oczywiście poza powołaniem do kadry oraz dostaniem się do PlusLigi, oczywiście wygranie jej razem ze Skrą. Te marzenia wiem że dzięki ciężkiej pracy mogą się spełnić ale żeby mieć rodzinę do tego potrzeba znalezienia odpowiedniej osoby tak jak tata i twoja mama, dobrze się dobrali i widzisz są szczęśliwi. – przerwał – Kończę z tym gadaniem bo się obudzisz i jutro, dziś będziesz nieznośna. Wtedy moja małżonka wyszeptała do mnie – Musisz sam z min szczerze porozmawiać. Młody wyszedł z pokoju, a wyraz mojej twarzy był podobny do takiego jakbym zobaczył ducha, tak boję się tej rozmowy.
- Jakub, musimy porozmawiać – powiedziałem ze spokojem i zdenerwowaniem to jest w ogóle możliwe ? – Zeszliśmy do salonu, powiedziałem pierwszy
-  Czy ty naprawdę nie czujesz się częściom tej rodziny ??
- Nie – odpowiedział krótko – Tato zrozum proszę że mi jest ciężko. Nigdy nie miałem pełnej rodziny, zawsze byłem tylko ja i mama, a potem to byłem już sam.
- Jak to sam ? A dziadkowie ?
- Oni byli i ich nie było, po śmierci mamy wszystko się zmieniło, oni … - przerwał, po jego policzku spłynęła łza, wtedy moja żona usiadła obok niego objęła go ramieniem i tak po prostu przytuliła, a Kuba ? Byłem zszokowany ale on odwzajemniał gest mojej żony – to było coś czego jemu brakowało przez ostatnie lata jego życia matki. Ja milczałem nie miałem pojęcia co powiedzieć moja żona mówiła
- Kubuś, wiem o tym że nie zastąpię ci matki ale chciała bym spróbować nią być nie chciała bym żebyś kiedyś klo wiek o niej zapomniał po prostu, pragnę abyś ty, Zosia i tata  byli szczęśliwi, a nie będzie żadne z was jeśli nie zostaniemy prawdziwą rodziną . Rozmawiałam o tym z twoim ojcem jeśli być chciał, mogli byśmy złożyć papiery najpierw u prawnika potem w sądzie, została bym prawnie twoją macochą. Co ty na to ?- spojrzał na mnie potem na Karolinę, to co zrobił … nie spodziewałem się takiej reakcji ucieszył się był zadowolony. Podziękował nam za wszystko i poszedł spać, zrobiliśmy to samo. Następny dzień spędziliśmy na grani w różne gry, kiedy nadszedł wieczór, musiałem odwieść Kubę do Bełchatowa.

---Kuba---

To był czas, w którym musiałem się pożegnać, podszedłem do Karoliny przytuliłem ją podziękowałem za wszystko, a ona ucałowała mnie w czoło nie pamiętam kiedy ktoś to zrobił przez ostatnie 11 lat. Przyszło jedno z najtrudniejszych pożegnań w moim życiu, klęknąłem na kolana i razem z Zosią wtuliliśmy się w siebie,
- Zosia proszę cię nie płacz !
- To nie wyjeżdżaj ! Proszę !
- Zośka muszę ale obiecuję że przyjadę za tydzień! Obiecuję !
- Zgoda, ale pamiętaj obiecałeś – zaśmiała się
- Zocha będę pamiętaj a ty bądź grzeczna – teraz zaśmialiśmy się wszyscy, wiadomo Zosia to super dziecko ale nie umie usiedzieć na miejscu.
Wyszliśmy z domu, jechaliśmy samochodem już pół godziny, rozmawiałem z tatą, bardzo dobrze mi się z nim rozmawia. Nagle słyszę dziwię SMS-a, bez żadnych podejrzeń wyjmuję telefon, a tam pojawia się numer nie zapisany aczkolwiek rozpoznałem go po treści wiadomości 

,,Nie zapomnij o naszym jutrzejszym spotkaniu”

Zamarłem, tata to zauważył  nie omieszkał nie zapytać
- Kto to ?? – zapytał
- Znajomy – odpowiedziałem krótko i zwięźle, chyba mu to nie wystarczyło bo pytał dalej
- Mhm, a teraz mów prawdę – zwrócił się do mnie, skąd wiedział ze kłamie ?
- To jest prawda !
- Takie kity to innym wciskaj, nie ojcu ! – skwitował
- Skąd wiesz że kłamie ?? – zapytałem
- Jesteś zbyt podobny do matki – uśmiechnął się kiedy to powiedział
- To znaczy …
-  Jak kłamiesz, masz taki nerwowy tik w prawym oku – zapomniałem ten cholerny tik
- NO dobra, przed turniejem w Kędzierzynie, ktoś podrzucił mi pod drzwi kopertę, znalazłem ją ale byłem zmęczony chciałem zobaczyć co jest w środku, ale że zaspałem zapomniałem o liście. Po powrocie wiedziałem że to ty jesteś moim ojcem. Tę wiadomość napisał jakiś przyjaciel mamy, poznali się jak miałem zaledwie trzy latka mam musiała wyjechać na trzy miesiące, on piszę że mama go prosiła iż w przypadku jakby coś się jej stało on ma się mną zająć, on wie również że to ty jesteś moim ojcem ale napisał że mi tego nie powie. Mam się z nim jutro spotkać ….
- I ty mi dopiero teraz mówisz ??? - zdziwił się
- Chciałem to załatwić sam !
- O nie, nie ma mowy pójdę tam jutro z tobą! O której ?
- O 16:30 w galerii handlowej, kawiarnia na pierwszym piętrze
- Ok, zrobimy tak bądź gotowy o 16:15, pojedziemy razem ty, pójdziesz na to spotkanie niby sam ale ja będę siedział parę stolików dale. Zgoda ?
- Mhm – burknąłem pod nosem chciałem to sam załatwić
Tata odwiózł mnie pod internat pożegnaliśmy się

--- Następnego dnia---

 Wstałem wcześnie tej nocy nie mogłem spać, musiałem odreagować a że na dworze było zimno nie chciał mi się biegać, zebrałem rzeczy poszedłem na siłownie. Czas mi tam mijał błyskawicznie, w szkole lekcje trwały zaskakująco szybo, nim się obejrzałem była szesnasta zacząłem się przebierać, układać włosy. Wybiła godzina, spotkania z tatą podjechał punktualnie o 16:15. Zanim dojechaliśmy na parking podziemny minęło dokładnie dwanaście minut tak więc miałem mało czasu aby dostać się do kawiarni. I ruszyłem w jej kierunku. Kogo tam zobaczyłem… Podszedłem do stolika zapytałem
- Czy to z panem byłem umówiony ?? – zapytałem z ogromnym strachem
- Tak ! - oczy o mało co mi nie wyskoczyły na stolik – Łukasz Kadziewicz, miło mi podał dłoń – odwzajemniłem skinienie dłonią
- Jakub Gacek – usiedliśmy przy stoliku, w mgnieniu oka obok nas pojawił się kelner – Co sobie panowie  życzą ? – opowiedziałem
- Ja dziękuję mam nadzieję że to spotkanie tyle nie potrwa – następnie powiedział Łukasz
- Kawę, czarną – kelner przyjął zmówienie od mojego towarzysza, zauważyłem że tata siada stoli za nami tak że on i Łukasz siedzieli do siebie plecami
- A więc czego pan ode mnie chcę ?
- Za opiekować  się tobą – powiedział z głupim uśmieszkiem na twarzy
- Słucham ?!
- No tak wypadało by zająć się swoim synem ….



Zostawiam wam  11 !!
Tylko nie wiem czy mam pisać dalej czy następny rozdziała to ma już być epilog?
Ten wybór pozostawiam wam J Piszcie w komentarzach :*
Po za tym  jeśli to czytacie to pozostawcie po sobie jaki kol wiek ślad, bawet omotkę. Bardzo was o to proszę ! // Ola

środa, 29 lipca 2015

Rozdział 10

*** Przeczytajcie notkę pod rozdziałem ***

W poprzednim rozdziale
< < (…) Usiadłem na bujanym fotelu, wziąłem do ręki list
,, Witam cię Kuba ! Pewnie nie wiesz kto pisze ten list, nie dziwie się. Jestem a raczej byłem, najlepszym przyjacielem twojej mamy, poznaliśmy się kiedy ty miałeś trzy latka, pamiętasz kiedy twoja mama wyjechała na parę miesięcy, tam właśnie się poznaliśmy, powiedziała mi wszystko, wiem kto jest twoim ojcem.  Złożyłem twojej mamie obietnice, nie powiem ci tego, przyrzekłem jej że jeśli  jej coś stanie zajmę się tobą. Zadzwoń – tu znalazłem dziewięć cyfr wystukałem ten numer przyłożyłem telefon do ucha
- Dzień dobry czy to pan … >>

- Dzień dobry czy to pan, zostawił list pod moimi drzwiami tydzień temu ? – zapytałem w ciągu dalszym nie wiedziałem z kim rozmawiam
- To ty Kuba ?? Tak to ja zostawiłem list pod twoimi drzwiami. – odpowiedział, bardzo nerwowo
-  Kim pan jest ?
- To nie jest rozmowa na telefon, możemy spotkać się w piątek popołudniu?
- Przykro mi ale niestety nie – pomyślałem, przecież nie mogę mu powiedzieć prawdy  że jadę do ojca … - jestem zajęty cały weekend – wiem wymyśliłem – jadę do dziadków, dawno u nich nie byłem,  a po za tym co to pana interesuje ? Dlaczego dopiero teraz pan mnie szuka, mama już dawno zginęła ? – zaciekawiło mnie to, o co tu chodzi ?
- Martwię się o ciebie ! – usłyszałem w słuchawce
- Przepraszam, pana ale pana nie znam ! – podniosłem lekko głos
- Ale ja ciebie znam to powinno ci wystarczyć – przeraziłem się, co to za psychol, pomyślałem – kiedy się spotkamy ?
- Może w poniedziałek o 16:30 w galerii handlowej, na pierwszym piętrze jest kawiarnia.
- Na pewno będę, Do zobaczenia
- Do widzenia !

Była już ósma zostało mi dziesięć minut do rozpoczęcia zajęć, zebrałem się w sobie po tej, rozmowie wszystko się zmieniło, usłyszałem dzwonek na lekcje pierwszą mieliśmy hiszpański, język dodatkowy po tym angielski język podstawowy, nie chciałby się chwalić ale już jako dziecko znałem dobrze hiszpański, nie chodziłem do przedszkola opiekowała się mną Marija, miła starsza pani, więc teraz perfekcyjnie znam hiszpański a z angielskim nie mam kłopotu. Tydzień mijał, mi w monotonii wstałem, poszedłem, wróciłem ze szkoły, odrabiałem lekcje, trening, wracałem, uczyłem się, szedłem spać i tak co dzień. Nie mogłem doczekać się piątku tata dzwonił do mnie w środę zapytać czy na pewno chcę przyjechać powiedziałem mu że jestem tego pewny, nie napomknąłem nawet słowem o liście czy o tej dziwnej rozmowie.

---Piotrek---

Ostatnimi czasy dużo wydarzyło się w moim życiu, znalazłem mojego syna, moją cząstkę której nie widziałem przez tyle lat. Po turnieju wchodzę do domu Zosia jeszcze nie spała, usłyszała jak przekręcam klucz w zamku już stała pod drzwiami nie mam pojęcia jak ona to usłyszała przecież mamy duży dom. Otworzyłem ciężkie, dębowe drzwi, córeczka wskoczył mi  na szyje, przytuliłem ją najmocniej jak tylko potrafiłem, przekroczyłem próg salonu a kuchni siedziała moja żona, która  bardzo kocham. Poczekałem aż Zosia opuści to pomieszczenie, powiedziałem
- Znalazłem go – żona spojrzała na mnie takim wzrokiem, jakby nic niezrozumiała
- Kubę ?! – zapytała zdziwiona
- Tak, Mariusz mi pomógł, młody jest świetnym człowiekiem – powiedziałem radosny
-Gdzie go poznałeś ??
- Na turnieju, Kuba poszedł w moje ślady jest siatkarzem, tylko gramy na zupełnie przeciwnych sobie pozycjach
- To znaczy …- chciała abym kontynuował
- On gra w Skrze Bełchatów jako atakujący, a ja jako Libero.
- I co porozmawialiście ? Jaki on jest ? Jak teraz wygląda ? Masz jego numer ? Zaprosiłeś go, na weekend ? Co na to jego matka ? No mów, mów chcę wiedzieć jak najwięcej !- żona zadawała tyle pytań
- Tak rozmawialiśmy, jest świetnym młodym człowiekiem żyję według zasad ustalonych przez siebie, ale zna umiar – na następne pytanie zamiast odpowiedzieć pokazałem jej nasze zdjęcie z instagrama Kuby – zaśmiała się jak zobaczyła opis ,, Senior i junior, przegrany i zwycięsca „ po tym mówiłem dalej –Tak mam jego numer, jeśli się zgodzisz to go zaproszę, - posmutniałem jak miałem jej powiedzieć o Ani – ona, ona nie żyję, zginęła w wypadku, wychowują go dziadkowie a raczej wychowywali, teraz to ja będę miał pełne prawa rodzicielskie
- Szkoda chłopaka, zaproś go na weekend ! –powiedziała zatroskana
- Wiedziałem że się zgodzisz dlatego już go zaprosiłem w piątek przed treningiem pojadę po niego przywiozę i pojadę na trening. Zgoda ?
- Oczywiście już nie mogę się doczekać – pocałowałem żonę i poszedłem do córki, dać jej causa na dobranoc, kiedy wychodziłem z pokoju Zosia zapytała mnie
- Tatusiu, kto to ten Kuba ? – uśmiechnąłem się pod nosem usiadłem na brzegu łóżka
- Podsłuchiwałaś ?
- Tak ale tatusiu plose odpowiedz na moje pytanie. – powiedziała robiąc przy tym oczy zbitego psa
- Toooo długa historia jak będziesz starsza wszystko ci wytłumaczę  – powiedziałem do córki
- Tato ja mam już pięć Latków, jestem duża, powiedz mi – Zosia nie chciała odpuścić no cóż postanowiłem powiedzieć jej prawdę
- Bo widzisz Zosiu, ja poznałem twoją mamusie chwilę przed twoimi narodzinami, a za nim ty się urodziłaś to ja kochałem inną panią mamę Kuby i – wtedy córka przerwała mi
- To znaczy że Kuba to twój syn a to znaczy – bardzo się ucieszyła, powiedziała z uśmiechem – że to mój braciszek ??
- Tak, ale posłuchaj mnie dalej, kiedy dowiedziałem się że malutki Kubuś jest w brzuszku tej pani to bardzo się ucieszyłem ale jej rodzice nie i zabrali Kubusia w brzuszku u  swojej mamusi i ja nie widziałem go przez piętnaście lat znalazłem go dopiero wczoraj, teraz mój synek jest już duży i tez gra w siatkówkę co ty na to żeby tu przyjechał w piątek ?
- Tak bardzo chcę !!
Dopiero wtedy moja córeczka postanowiła pójść spać. Przez kolejne dni z rzędu chodziła na zmianę, raz do mnie a raz do Karoliny pytała czy dziś już piątek. Wreszcie nadszedł upragniony dzień dla moich dzieci …

--- Kuba---

To już dziś jadę do Kędzierzyna, po szkole spakowałem torbę treningową ze Skry parek koszulek, jedną bluzę a jedna ubieram teraz jest jesień na dworze robi się co raz chłodniej, spodnie, skarpetki i ogólnie bieliznę, szczoteczkę do zębów, ładowarkę do telefonu i słuchawki zawszę biorę te dwie rzeczy ze sobą zawsze. Widzę przez okno że to tata przyjechał wychodzę z budynku witam się z ojcem, kiedy wyjeżdżaliśmy z tej ulicy zapytałem czy możemy podjechać pod jeszcze jeden adres, zdziwił się ale zgodził. Podjechaliśmy pod dom jednorodzinny, chciałem poinformować wujka że jadę z tatą do Kędzierzyna. Wysiadłem z samochodu zapukałem, odtworzyła mi ciocia Paulina
- Cześć, cioci jest wujek ? Cześć Arek – powiedziałem do chłopca który stał kawałek za mamą klęknąłem ułożyłem dłoń w kształt żółwik, mały przybiegł i zrobił to samo
-Tak ! Już wołam – usłyszałem krzyk ciotki – Mariuuuusz ! Kuba przyszedł ! - po chwili wujek stał w drzwiach
- O czym chciałeś porozmawiać ? Wejdziesz ? – zapytał a ja wskazałem palcem na samochód w którym czekał tata
- Nie dziękuję chciałem ci powiedzieć że wyjeżdżam na weekend żebyś się nie martwił – powiedziałem 
- To dobrze zrobiłeś, martwił bym się ! To leć już bo się  nie doczeka ! - Szedłem już do bramki kiedy usłyszałem – Pamiętaj młody !
 - O czym ?
- Skra Bełchatów to twój klub aż po grób !
- Tak tak !
- Nie daj się kupić !
-  Hahhahah, nie dam ! Na razie ! – zaśmiałem się
Po chwili jechaliśmy już samochodem w stronę miasta w którym mieszka mój ojciec. Droga mijała nam w super atmosferze gadaliśmy, śmialiśmy się, nawet śpiewaliśmy na głos różne piosenki. Dojechaliśmy w wyznaczone przez nawigacje miejsce, wziąłem torbę ojciec objął mnie ramieniem i powiedział
- Witaj w domu !
Otworzyliśmy drzwi i od razu z nimi stała mała dziewczynka która czule przywitała się z tatą kiedy odstawił ją na ziemię powiedział
- Zosiu to jest Kuba.
- Kuba to jest Zosia – kląkłem na jedno kolano i powiedziałem
- Cześć ! – chciałem przybić z nią żółwika ale ona całkiem niespodziewanie rzuciła mi się na szyję i mocno przytuliła, odwzajemniłem gest dziewczynki, po czym złapała mnie za rękę i chciała zaprowadzić do swojego pokoju. Tata zawołał do Zosi
- Daj mu żyć, pokażemy mu pokój a potem się pobawicie ! – wtedy z za rogu wyłoniła się średniego wzrostu blondynka, był w wieku taty miała czerwone usta, z wyglądu bardzo sympatyczna i godna zaufania kobieta, była podobna do mamy. Tata podszedł bliżej blondynki
- Kuba poznaj to jest Karolina
- Dzień dobry bardzo mi miło panią poznać !
- Mi również ale nie mów do mnie pani, proszę możesz mi mówić po imieniu albo ciocia jak wolisz
- W takim razie bardzo miło cię poznać ciociu – uśmiechnąłem się do niej, po czym podałem dziewczynce dłoń a ona zaciągnęła mnie do swojego pokoju. Bawiliśmy się aż do kolacji, potem tata po nas przyszedł
- Dzieciak kolacja !
- Już tatusiu idziemy – powiedziała Zosia
- To co ścigamy się kto pierwszy na dole ? – zapytałem siostrę
- Tak ! – wybiegła z pokoju sporo przede mną krzyczałem za nią
- Oszukujesz ! Oszukujesz ! – a ona miała mnie w nosie
Kiedy zasiedliśmy do kolacji, uważnie przyglądałem i przysłuchiwałem, temu co działo się przy stole, natomiast ja siedziałem cicho, oni śmiali się, rozmawiali co robili przez cały dzień. To była rodzina … rodzina której ja nigdy nie miałem. Nie wiem co wtedy mną kierowało, ale wstałem od stołu wybiegłem na podwórko usiadłem na kamieniu, po chwili na moim policzku pojawiła się pojedyncza łza, uświadomiłem sobie, że oni wyglądali jak każda rodzina w naszym kraju. Każda ? Nie każda. Na pewno nie moja ! Chodź bardzo bym tego chciał !Chwilę po tym zdarzeniu w domu czułem jak ktoś siada obok mnie to był moja siostrzyczka jak widać bardzo jej na mnie zależy, tak jak mi na niej. Nic nie mówiła po prostu była … 

 ___________________________________________
Hejka ! Dziś 29 lipca dziś mam urodziny a z okazji tego oddaje w wasze ręce  rozdział numer 10 ! Chciałabym zadedykować Zuzi, Paulinie, Kasi i Mateuszowi  adminą strony Stwierdzam złoto, bo siatkarze  dziękuje wam za te słowa które naprawdę motywują do pisania <3 Bardzo wam dziękuję <3 i jeśli chcecie to przyjmę was do znajomych zapraszajcie i jeśli chcecie możecie składać życzenia tu ------> https://www.facebook.com/profile.php?id=100004023480538  :*****      Ola
P.S To zdjęcie pochodzi z instagrama @brooklynbeckham