niedziela, 30 sierpnia 2015

Epilog



--- Teraz ---

Mam świadomość, że wszystko czego pragnąłem, osiągnąłem. Grałem w Skrze Bełchatów całe życie, byłem jej kapitanem, grałem w reprezentacji Polski przez wiele lat. Wiele razem osiągnęliśmy, wygraliśmy mistrzostwa świata to było wyjątkowe uczucie stać ramie w ramie z ojcem ze złotym medalem na szyi, ligę światową wygraliśmy. Miałem najlepszą drużynę … nie, rodzinę … na świecie. 




Kiedy miałem dwadzieścia dwa lata, wzięliśmy z Martą ślub, byliśmy szczęśliwym małżeństwem. Krótko po zmianie naszego stanu cywilnego i zdobyciu mistrzostwa świata, urodził się mój pierwszy syn, Arek. Dwa lata później urodził się następny chłopak, Franek moje lustrzane odbicie, jak to niektórzy mówili. Następne dwa lata później urodziła się nasza córeczka, miała na imię Ola, nasze oczko w głowie wszyscy ja uwielbialiśmy, chłopcy bardzo cieszyli się że będą mieli siostrę. Razem z Martą staraliśmy się ich wychować tak aby każde za każdego mogło skoczyć w ogień, aby w trudnych chwilach się wspierali, myślę że nam się udało. Moi rodzice, uwielbiali swoje wnuki, przeżyli ze sobą wiele długich lat w doli i nie doli, w zdrowiu i w  chorobie, zawsze razem. Do póki śmierć ich nie rozłączy no właśnie, śmierć. Rozdzieliła wiele ludzi, kochających się  nawzajem … rozdzieliła matki i ojców, babcie i dziadków, dzieci i rodziców, żony i mężów, siostry i braci. Rozdzieliła wiele rodzin, obojętne jej było czy są szczęśliwi czy nie po prostu zabierała matki, ojców, a nawet dzieci każdego kogo popadnie … 



Kto by pomyślał że rozdzieli moją rodzinę …



---------------------------------------------------------------------------------------
 To niestety koniec tego opowiadania :( Jak wiecie piszę kolejne opowiadanie które znajdziecie w zakładce OPOWIADANIE. Dziękuję wam wszystkim za czytanie tego opowiadania wszystkie komentarze oraz wyświetlenia :* Zakończenie takie jak mi doradziliście na facebooku :) Dziękuję wam jeszcze raz za wszystko komentujcie i piszcie co myślicie o epilogu :/ Jak to mówią coś się kończy a coś zaczyna tak więc, zaczyna się szkoła a kończy to opowiadanie :(

Żegnają się z wami Piotr i Jakub Gacek 
 oraz Volleyball player 




 

3 komentarze:

  1. Szkoda, że to już koniec, ale nie mogę się doczekać twojego kolejnego opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne opowiadanie... Kolejne na 100% będzie tak samo super jak to !

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda że to już koniec, bardzo życiowa, dająca do myślenia historia....no i momentami mega rozczulająca. Kuba swojej rodzinie daje to,o czym zawsze marzył i czego Jemu brakowało ;) a stanie obok taty,z którym osiągnęło się taki sukces przyprawia o gęsią skórkę z wrazenia.
    Kiedy tracimy to,co dla.nas najcenniejsze zazwyczaj doceniamy to...ale już nikt czasu nie cofnie. Kuba był i jest silny, wiele przeszedł ale teraz los się Mu odpłaca ;)
    Zapraszam do siebie ^^
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń