środa, 29 lipca 2015

Rozdział 10

*** Przeczytajcie notkę pod rozdziałem ***

W poprzednim rozdziale
< < (…) Usiadłem na bujanym fotelu, wziąłem do ręki list
,, Witam cię Kuba ! Pewnie nie wiesz kto pisze ten list, nie dziwie się. Jestem a raczej byłem, najlepszym przyjacielem twojej mamy, poznaliśmy się kiedy ty miałeś trzy latka, pamiętasz kiedy twoja mama wyjechała na parę miesięcy, tam właśnie się poznaliśmy, powiedziała mi wszystko, wiem kto jest twoim ojcem.  Złożyłem twojej mamie obietnice, nie powiem ci tego, przyrzekłem jej że jeśli  jej coś stanie zajmę się tobą. Zadzwoń – tu znalazłem dziewięć cyfr wystukałem ten numer przyłożyłem telefon do ucha
- Dzień dobry czy to pan … >>

- Dzień dobry czy to pan, zostawił list pod moimi drzwiami tydzień temu ? – zapytałem w ciągu dalszym nie wiedziałem z kim rozmawiam
- To ty Kuba ?? Tak to ja zostawiłem list pod twoimi drzwiami. – odpowiedział, bardzo nerwowo
-  Kim pan jest ?
- To nie jest rozmowa na telefon, możemy spotkać się w piątek popołudniu?
- Przykro mi ale niestety nie – pomyślałem, przecież nie mogę mu powiedzieć prawdy  że jadę do ojca … - jestem zajęty cały weekend – wiem wymyśliłem – jadę do dziadków, dawno u nich nie byłem,  a po za tym co to pana interesuje ? Dlaczego dopiero teraz pan mnie szuka, mama już dawno zginęła ? – zaciekawiło mnie to, o co tu chodzi ?
- Martwię się o ciebie ! – usłyszałem w słuchawce
- Przepraszam, pana ale pana nie znam ! – podniosłem lekko głos
- Ale ja ciebie znam to powinno ci wystarczyć – przeraziłem się, co to za psychol, pomyślałem – kiedy się spotkamy ?
- Może w poniedziałek o 16:30 w galerii handlowej, na pierwszym piętrze jest kawiarnia.
- Na pewno będę, Do zobaczenia
- Do widzenia !

Była już ósma zostało mi dziesięć minut do rozpoczęcia zajęć, zebrałem się w sobie po tej, rozmowie wszystko się zmieniło, usłyszałem dzwonek na lekcje pierwszą mieliśmy hiszpański, język dodatkowy po tym angielski język podstawowy, nie chciałby się chwalić ale już jako dziecko znałem dobrze hiszpański, nie chodziłem do przedszkola opiekowała się mną Marija, miła starsza pani, więc teraz perfekcyjnie znam hiszpański a z angielskim nie mam kłopotu. Tydzień mijał, mi w monotonii wstałem, poszedłem, wróciłem ze szkoły, odrabiałem lekcje, trening, wracałem, uczyłem się, szedłem spać i tak co dzień. Nie mogłem doczekać się piątku tata dzwonił do mnie w środę zapytać czy na pewno chcę przyjechać powiedziałem mu że jestem tego pewny, nie napomknąłem nawet słowem o liście czy o tej dziwnej rozmowie.

---Piotrek---

Ostatnimi czasy dużo wydarzyło się w moim życiu, znalazłem mojego syna, moją cząstkę której nie widziałem przez tyle lat. Po turnieju wchodzę do domu Zosia jeszcze nie spała, usłyszała jak przekręcam klucz w zamku już stała pod drzwiami nie mam pojęcia jak ona to usłyszała przecież mamy duży dom. Otworzyłem ciężkie, dębowe drzwi, córeczka wskoczył mi  na szyje, przytuliłem ją najmocniej jak tylko potrafiłem, przekroczyłem próg salonu a kuchni siedziała moja żona, która  bardzo kocham. Poczekałem aż Zosia opuści to pomieszczenie, powiedziałem
- Znalazłem go – żona spojrzała na mnie takim wzrokiem, jakby nic niezrozumiała
- Kubę ?! – zapytała zdziwiona
- Tak, Mariusz mi pomógł, młody jest świetnym człowiekiem – powiedziałem radosny
-Gdzie go poznałeś ??
- Na turnieju, Kuba poszedł w moje ślady jest siatkarzem, tylko gramy na zupełnie przeciwnych sobie pozycjach
- To znaczy …- chciała abym kontynuował
- On gra w Skrze Bełchatów jako atakujący, a ja jako Libero.
- I co porozmawialiście ? Jaki on jest ? Jak teraz wygląda ? Masz jego numer ? Zaprosiłeś go, na weekend ? Co na to jego matka ? No mów, mów chcę wiedzieć jak najwięcej !- żona zadawała tyle pytań
- Tak rozmawialiśmy, jest świetnym młodym człowiekiem żyję według zasad ustalonych przez siebie, ale zna umiar – na następne pytanie zamiast odpowiedzieć pokazałem jej nasze zdjęcie z instagrama Kuby – zaśmiała się jak zobaczyła opis ,, Senior i junior, przegrany i zwycięsca „ po tym mówiłem dalej –Tak mam jego numer, jeśli się zgodzisz to go zaproszę, - posmutniałem jak miałem jej powiedzieć o Ani – ona, ona nie żyję, zginęła w wypadku, wychowują go dziadkowie a raczej wychowywali, teraz to ja będę miał pełne prawa rodzicielskie
- Szkoda chłopaka, zaproś go na weekend ! –powiedziała zatroskana
- Wiedziałem że się zgodzisz dlatego już go zaprosiłem w piątek przed treningiem pojadę po niego przywiozę i pojadę na trening. Zgoda ?
- Oczywiście już nie mogę się doczekać – pocałowałem żonę i poszedłem do córki, dać jej causa na dobranoc, kiedy wychodziłem z pokoju Zosia zapytała mnie
- Tatusiu, kto to ten Kuba ? – uśmiechnąłem się pod nosem usiadłem na brzegu łóżka
- Podsłuchiwałaś ?
- Tak ale tatusiu plose odpowiedz na moje pytanie. – powiedziała robiąc przy tym oczy zbitego psa
- Toooo długa historia jak będziesz starsza wszystko ci wytłumaczę  – powiedziałem do córki
- Tato ja mam już pięć Latków, jestem duża, powiedz mi – Zosia nie chciała odpuścić no cóż postanowiłem powiedzieć jej prawdę
- Bo widzisz Zosiu, ja poznałem twoją mamusie chwilę przed twoimi narodzinami, a za nim ty się urodziłaś to ja kochałem inną panią mamę Kuby i – wtedy córka przerwała mi
- To znaczy że Kuba to twój syn a to znaczy – bardzo się ucieszyła, powiedziała z uśmiechem – że to mój braciszek ??
- Tak, ale posłuchaj mnie dalej, kiedy dowiedziałem się że malutki Kubuś jest w brzuszku tej pani to bardzo się ucieszyłem ale jej rodzice nie i zabrali Kubusia w brzuszku u  swojej mamusi i ja nie widziałem go przez piętnaście lat znalazłem go dopiero wczoraj, teraz mój synek jest już duży i tez gra w siatkówkę co ty na to żeby tu przyjechał w piątek ?
- Tak bardzo chcę !!
Dopiero wtedy moja córeczka postanowiła pójść spać. Przez kolejne dni z rzędu chodziła na zmianę, raz do mnie a raz do Karoliny pytała czy dziś już piątek. Wreszcie nadszedł upragniony dzień dla moich dzieci …

--- Kuba---

To już dziś jadę do Kędzierzyna, po szkole spakowałem torbę treningową ze Skry parek koszulek, jedną bluzę a jedna ubieram teraz jest jesień na dworze robi się co raz chłodniej, spodnie, skarpetki i ogólnie bieliznę, szczoteczkę do zębów, ładowarkę do telefonu i słuchawki zawszę biorę te dwie rzeczy ze sobą zawsze. Widzę przez okno że to tata przyjechał wychodzę z budynku witam się z ojcem, kiedy wyjeżdżaliśmy z tej ulicy zapytałem czy możemy podjechać pod jeszcze jeden adres, zdziwił się ale zgodził. Podjechaliśmy pod dom jednorodzinny, chciałem poinformować wujka że jadę z tatą do Kędzierzyna. Wysiadłem z samochodu zapukałem, odtworzyła mi ciocia Paulina
- Cześć, cioci jest wujek ? Cześć Arek – powiedziałem do chłopca który stał kawałek za mamą klęknąłem ułożyłem dłoń w kształt żółwik, mały przybiegł i zrobił to samo
-Tak ! Już wołam – usłyszałem krzyk ciotki – Mariuuuusz ! Kuba przyszedł ! - po chwili wujek stał w drzwiach
- O czym chciałeś porozmawiać ? Wejdziesz ? – zapytał a ja wskazałem palcem na samochód w którym czekał tata
- Nie dziękuję chciałem ci powiedzieć że wyjeżdżam na weekend żebyś się nie martwił – powiedziałem 
- To dobrze zrobiłeś, martwił bym się ! To leć już bo się  nie doczeka ! - Szedłem już do bramki kiedy usłyszałem – Pamiętaj młody !
 - O czym ?
- Skra Bełchatów to twój klub aż po grób !
- Tak tak !
- Nie daj się kupić !
-  Hahhahah, nie dam ! Na razie ! – zaśmiałem się
Po chwili jechaliśmy już samochodem w stronę miasta w którym mieszka mój ojciec. Droga mijała nam w super atmosferze gadaliśmy, śmialiśmy się, nawet śpiewaliśmy na głos różne piosenki. Dojechaliśmy w wyznaczone przez nawigacje miejsce, wziąłem torbę ojciec objął mnie ramieniem i powiedział
- Witaj w domu !
Otworzyliśmy drzwi i od razu z nimi stała mała dziewczynka która czule przywitała się z tatą kiedy odstawił ją na ziemię powiedział
- Zosiu to jest Kuba.
- Kuba to jest Zosia – kląkłem na jedno kolano i powiedziałem
- Cześć ! – chciałem przybić z nią żółwika ale ona całkiem niespodziewanie rzuciła mi się na szyję i mocno przytuliła, odwzajemniłem gest dziewczynki, po czym złapała mnie za rękę i chciała zaprowadzić do swojego pokoju. Tata zawołał do Zosi
- Daj mu żyć, pokażemy mu pokój a potem się pobawicie ! – wtedy z za rogu wyłoniła się średniego wzrostu blondynka, był w wieku taty miała czerwone usta, z wyglądu bardzo sympatyczna i godna zaufania kobieta, była podobna do mamy. Tata podszedł bliżej blondynki
- Kuba poznaj to jest Karolina
- Dzień dobry bardzo mi miło panią poznać !
- Mi również ale nie mów do mnie pani, proszę możesz mi mówić po imieniu albo ciocia jak wolisz
- W takim razie bardzo miło cię poznać ciociu – uśmiechnąłem się do niej, po czym podałem dziewczynce dłoń a ona zaciągnęła mnie do swojego pokoju. Bawiliśmy się aż do kolacji, potem tata po nas przyszedł
- Dzieciak kolacja !
- Już tatusiu idziemy – powiedziała Zosia
- To co ścigamy się kto pierwszy na dole ? – zapytałem siostrę
- Tak ! – wybiegła z pokoju sporo przede mną krzyczałem za nią
- Oszukujesz ! Oszukujesz ! – a ona miała mnie w nosie
Kiedy zasiedliśmy do kolacji, uważnie przyglądałem i przysłuchiwałem, temu co działo się przy stole, natomiast ja siedziałem cicho, oni śmiali się, rozmawiali co robili przez cały dzień. To była rodzina … rodzina której ja nigdy nie miałem. Nie wiem co wtedy mną kierowało, ale wstałem od stołu wybiegłem na podwórko usiadłem na kamieniu, po chwili na moim policzku pojawiła się pojedyncza łza, uświadomiłem sobie, że oni wyglądali jak każda rodzina w naszym kraju. Każda ? Nie każda. Na pewno nie moja ! Chodź bardzo bym tego chciał !Chwilę po tym zdarzeniu w domu czułem jak ktoś siada obok mnie to był moja siostrzyczka jak widać bardzo jej na mnie zależy, tak jak mi na niej. Nic nie mówiła po prostu była … 

 ___________________________________________
Hejka ! Dziś 29 lipca dziś mam urodziny a z okazji tego oddaje w wasze ręce  rozdział numer 10 ! Chciałabym zadedykować Zuzi, Paulinie, Kasi i Mateuszowi  adminą strony Stwierdzam złoto, bo siatkarze  dziękuje wam za te słowa które naprawdę motywują do pisania <3 Bardzo wam dziękuję <3 i jeśli chcecie to przyjmę was do znajomych zapraszajcie i jeśli chcecie możecie składać życzenia tu ------> https://www.facebook.com/profile.php?id=100004023480538  :*****      Ola
P.S To zdjęcie pochodzi z instagrama @brooklynbeckham

poniedziałek, 27 lipca 2015

Rozdział 9



Siedziałem na schodach, czas leciał oni świętowali a ja co … zastanawiałem się nad sensem mojego życia, czuje czyjś dotyk na ramieniu. Nic nie powiedział usiadł obok, po prostu był, wtedy wiedziałem , wiedziałem że to nie kto inny niż wujek, to on zawsze był kiedy go potrzebowałem, a on mnie okłamał
- Wiedziałeś ? – zapytałem ironią
- Tak
- Jak mogłeś ! ty ? Jedyna osoba której ufałem bezgranicznie ! – schowałem głowę w dłonie, którymi ją oplotłem, w tym samym czasie dotknął moich pleców, podniosłem się najszybciej jak mogłem i krzyknąłem – Nie dotykaj mnie ! Powiedz kto jeszcze o tym wie poza moimi dziadkami i … - zawahałem się - ojcem ?!
- Nikt, tylko my ! Naprawdę ! Daj mi coś powiedzieć wytłumaczyć – słyszałem w jego głosie było słychać smutek
- Masz dwie minuty – burknąłem pod nosem
- Domyśliłem się tego tamtego dnia kiedy go poznałeś, kiedy oboje zareagowaliście na ksywę ,,Gato”  to dało mi do myślenia.  Nie chciałem żebyś dowiedział się tego ode mnie, chciałem to powiedzieć Piotrkowi, planowałem że to on ci o tym powie myślałem..-przerwałem mu
- Że co ? Że wpadniemy sobie w ramiona, że wszystko będzie okej ? Jeśli tak to się grubo pomyliłeś !
- Masz racje powinienem z tobą o tym porozmawiać ! Ale chcę żebyś mi wybaczył bo to naprawdę będzie trudny okres w twoim życiu, potrzebujesz kogoś  kto zawsze cię wysłucha, a ty wiesz że ta osoba jestem ja – miał racje był jedyną osobą która tak naprawdę się o mnie martwiła, dziadkowie nawet mnie nie szukali, byłem bezradny, wujek widział  to nic nie powiedział po prostu mnie przytulił. Brakowało mi tego tak na serio nikt tego nie robił od kiedy mama nie  żyję.
- Dziękuje wujku, to ja przeprasza – powiedziałem a on na to
- Wiesz o tym że musisz porozmawiać z ojcem – rzuciłem krótkie
- Wiem
- A teraz, musisz się wyluzować wygraliśmy zdobyłeś dwie statuetki, uśmiechnij się. Tak właśnie się uśmiechnąłem


To był szczery uśmiech nigdy nie pomyślałbym, że najlepszy siatkarz w  Skry Bełchatów, mój idol, osoba którą podziwiałem przez lata, będzie mnie wspierała w bardzo ciężkim okresie mojego życia. Wchodzimy do pustej hali, tam na samym środku, stoi on, osoba której brakowało mi przez całe życie. Wujek pchnął mnie w stronę boiska dając mi do zrozumienia że mam do niego podejść. Wiedziałem iż ta rozmowa kiedyś nadejdzie. Jestem co raz bliżej, stajemy naprzeciw siebie, milczymy, ja się nie odzywałem  on też była to dziwna sytuacja, ale cały czas patrzymy sobie w oczy
- Masz jej oczy – powiedział te zdanie wystarczyło, wpadliśmy sobie w ramiona po moim policzku spłynęła zła, słona kropla szczęścia, staliśmy tam jakiś czas nie chciałem tego przerywać musimy nadrobić te minione lata. Czas który straciliśmy przez moich dziadków … Przyszedł czas w którym trzeba było przetrwać tzw. nadrabianie czasu 
- Przejdziemy się ? – zapytał przytaknąłem, kiedy wyszliśmy z hali rozpocząłem rozmowę
- To dziwne uczucie, mieć ojca a raczej wiedzieć kim on jest.
- Nawet nie wiesz jak długo czekałem na nasze spotkanie, codziennie rano zastanawiałem się gdzie jesteś, gdzie jest mój mały synek – zaśmiałem się – już nie tak mały – skończył mówić i szukał czegoś w tylnej kieszeni spodni, wyjął portfel, otworzył go a tam było zdjęcie … moje zdjęcie jak byłem malutki, obok małej dziewczynki z jakąś kobietą zapytałem.
- Kto to ? – wskazałem palcem, na zdjęcie obok
- To moja córeczka Zosia ma roczek, a to moja żona – zdziwiło mnie to, uśmiechnąłem się szeroko byłem taki szczęśliwy ja mam siostrę.
- Mam siostrę ? – powiedziałem z entuzjazmem – zawsze chciałem mieć rodzeństwo!
- Kiedyś ją poznasz, je obie jeśli tylko będziesz chciał ? – zaproponował
- Z przyjemnością, nawet dziś !
 - Jeśli będziesz chciał to przyjedziesz do mnie na weekend co ty na to ?
-  Na pewno ! – spojrzał na zegarek – Zaraz kolacja ! A mógłbym cię o coś poprosić ?
- Tak !
- Podasz mi swój numer telefonu ?
- Jasne – podałem tacie ciąg dziewięciu cyfr, usłyszałem dźwięk dzwonka, zapisałem sobie ten numer jako TATA pokazałem mu a on pokazał mi swój SYNEK, uśmiechnęliśmy się w tym samym czasie kiedy dotarliśmy do hotelu usłyszałem pytanie
- Może zrobimy sobie zdjęcie ?
- Obowiązkowo – wyciągnął telefon zrobiliśmy zdjęcie z rąsi, potem moim telefonem. Poszliśmy na kolacje wszyscy czekali na nas. Po kolacji przeglądałem insstagrama, znalazłem zdjęcie które zrobiliśmy sobie z tatą przed kolacją z opisem ,, Ojciec i syn, Gacek i Gacek’’ i hasztagi #synowskoojcowskie #Kuba #Piotrek #synek #spotkanie #po #latach #nigdy #niepozwole #zeby #ktos #mi #ciebie #odebral #po #raz #drugi #kocham #cie #synku – mimowolnie się uśmiechnąłem podniosłem głowe i poszukałem wzrokiem taty zaśmiałem się na jego widok postanowiłem dodać moje zdjęcie na mojego ig miałem się czym pochwalić na tym portalu obserwuje mnie 9tys osób. Oznaczyłem pgato dodałem opis ,, Senior i junior, przegrany i zwycięzca!!” hasztagi #synowoojcowski #i #am #winner #you #lost #nie #no #zarcik #moj #ulubiony #tata #my #favourite #dad #ja #tez #do #tego #nie #dopuszcze # My #juz #zawsze #bedziemy #razem #ja #ciebie #tez kliknąłem opublikuj i poło. Teraz będą pytania : To jest twój syn ? Czy Piotr Gacek to naprawdę twój ojciec ? i tak dalej. No trudno, rozpoczęła się kolacja na której, pogratulowano nam zwycięstwa :
- Chciałbym pogratulować Skrze Bełchatów zdobyli pierwsze miejsce w naszym turnieju ale również tym drużynom, które dotarły do finałów, wszystkim wam gratuluje. – mówił prezes kędzierzyńskiego klubu po czym dodał – A szczególne gratulacje należą się Jakubowi Gackowi najlepszy atakujący oraz MVP całego turnieju. Przekaż Piechockiemu żeby na ciebie uważał, twoja wartość rośnie z każdym turniejem – zaśmiał się na co ja odpowiedziałem – Skra Bełchatów to mój  klub aż po grób – na co prezes odpowiedział – Kolejny uparty, kolejny Wlazły ! – teraz to ja i wujek śmialiśmy się jakby nas ktoś łaskotał. Przyszedł czas pożegnań, gdy nasz autobus podjechał pod hotel, wszyscy wsiadaliśmy do środka nagle z budynku wybiegł tata.
- Nie pożegnasz się z ojcem ?? – nic nie powiedziałem po prostu wpadłem mu w ramiona
- Kiedy się zobaczymy ?- zapytałem
- Jeśli będziesz chciał to w przyszły piątek mogę po ciebie przyjechać zostaniesz u nas na weekend. Co ty na to ?
- Okejjj !
Siedziałem w autobusie, słuchając muzyki. I chyba zasnąłem obudziłem się kiedy byliśmy już w Bełchatowie. Wchodząc di internatu przypomniałem sobie o liście ale byłem tak wyczerpany, kiedy tylko zobaczyłem łóżko zasnąłem. Obudziłem się rano był poniedziałek, wstałem ogarnąłem się, ogarnąłem pokój. Usiadłem na bujanym fotelu, wziąłem do ręki list
,, Witam cię Kuba ! Pewnie nie wiesz kto pisze ten list, nie dziwie się. Jestem a raczej byłem, najlepszym przyjacielem twojej mamy, poznaliśmy się kiedy ty miałeś trzy latka, pamiętasz kiedy twoja mama wyjechała ma parę miesięcy, tam właśnie się poznaliśmy, powiedziała mi wszystko, wiem kto jest twoim ojcem.  Złożyłem twojej mamie obietnice, nie powiem ci tego, przyrzekłem jej że jeśli  jej coś stanie zajmę się tobą. Zadzwoń – tu znalazłem dziewięć cyfr wystukałem ten numer przyłożyłem telefon do ucha
- Dzień dobry czy to pan …

_______________________________________________________
Witajcie to już 9 ! Nie będzie rodzinnej sielanki, dużo namiesza  nowa postać w tym opowiadaniu ??? Jak myślicie kto to będzie??

niedziela, 26 lipca 2015

Rozdział 8



-- Mariusz –

(…) wróciłem do Gacka i zacząłem rozmowę 

- Piotr muszę ci coś powiedzieć …. – już miałem powiedzieć mu całą prawdę gdy nagle usłyszałem jęki i krzyk. Odwróciłem się szybko a w myślach modliłem się żeby to tylko nie był Kuba. Oczywiście nikt tam na górze mnie nie posłuchał, kiedy tylko zobaczyłem Jakuba leżącego na boisku przeskoczyłem przez bandy reklamowe, podbiegłem stała nad nim cała drużyna wraz z trenerem który nie interesował się młodym. Dopiero po chwili zorientowałem się, że nasz atakujący symuluje, chodziło o przekazanie przez trenera taktyki na ta ostatnią piłę meczową tego spotkania. Kuba bez większych  kłopotów wstaje ale jeszcze musi trochę poudawać. Wróciłem do Piotrka, widać że był zaniepokojony stanem zdrowia młodego
- Co się stało ?! Wszystko w porządku ??! – pytał podenerwowany ale chyba nie chciał tego pokazać
- Tak, wszystko w porządku – no co nie mogłem mu powiedzieć że Kuba ,,przyaktorzył’’ to w końcu nasz rywal – powiedział że da radę do końca nie zostawi drużyny w tak ważnym momencie
- Ciekawe po kim taki waleczny ?
- Chyba uparty ? – powiedziałem a w głębi ducha śmiałem się, płakałem ze śmiechu. Czy oni się niczego nie domyślają ?! Jak widać nie wszyscy są tak genialni jak ja
- Pewnie po ojcu – powiedział Piotrek wtedy nie wytrzymałem i parsknąłem tak że cały sektor pod którym staliśmy się na mnie spojrzał
- Z czego się śmiejesz ? – dodał mój towarzysz
- Z niczego ! Ja już będę spadał Do zobaczenia na finale dokopiemy wam !

--- Kuba ---

Następna wygrana do kolekcji ! Idziemy jak burza ! Na meczu było .. mmmm ciekawie, dobrze mi się grało …  po meczu chłopaki mówili że pomyliłem się z powołaniem ,,- Ale szkołę aktorską to ty masz w Łodzi, co ty robisz w Bełchatowie ??’’ mieliśmy ubaw z całej tej akcji na meczu. Widziałem też że wujek Mariusz rozmawiał z panem Piotrkiem. Musiałem się położyć byłem tak zmęczony, a następnego dnia już finał w którym oczywiście zwyciężymy. Nie  ma innej opcji. Dobranoc.

Obudziłem się pełen energii, rozpoczęliśmy dzień jak zwykle od śniadania, dziwiło mnie to że była tam tylko nasza drużyna, pewnie znowu się spóźniliśmy, po zjedzonym posiłku nie mogłem znaleźć sobie miejsca, najzwyczajniej w świecie nudziło mi się. Mecz gramy dopiero o godzinie 20 z Kędzierzynem-Koźle. Postanowiłem pójść na spacer, pomyśleć, włożyłem do uszu słuchawki a z nich popłynęła piosenka. Szedłem przed siebie nie zwracałem uwagi na nic poza czubkami moich butów, zastanawiałem się czy gdybym znał tatę i mama może by żyła teraz bym czekał na nich a nie dziadków. To było do mnie nie podobne nigdy nie myślałem w ten sposób ,,co by było gdyby’’, nagle czuje ból przeszywający całe moje ciało, po chwili leżę już na ziemi, zimnej ziemi do której chyba muszę się przyzwyczaić bo widzę coraz mniej, przed oczami co raz więcej ciemności szepce do siebie ,,- Idę do ciebie mamuś, czekaj na mnie’’. Po tych słowach, nie widzę nic…

Ktoś mną potrząsa, otwieram lekko oczy pojawił się tam wujek, znowu szepce ,, Puść wujku, mama czeka’’ po tym zupełnie nic do mnie nie dociera zatracam się w mroku, widzę białą postać unoszącą się nad ziemią to moja mama ucieszyłem się kiedy ją zobaczyłem

- Mamuś to ty ? Nareszcie jesteśmy razem – chciałem się przytulić lecz nie mogłem nie byłem taki jak ona, przezroczysty, biały i unoszący się nad dymem który był wszędzie
- Tak synku to ja, ale my nie będziemy razem, ty wracasz !
- Nie zostaje z tobą !
- Ty musisz tam zrobić jeszcze tyle, spotkamy się jak przyjdzie na to czas, Kubuś pamiętaj bardzo cie kocham, proszę przeczytaj list który znalazłeś pod drzwiami, - po czym usłyszałem krótkie za to bolesne dla niej i dla minie – Żegnaj

Obudziłem się cały spocony, przerażony. Ten sen był taki realistyczny,  czyżby to miało zdarzyć się naprawdę ? Kolejna źle przespana noc, wczesna pobudka nie miałem co z sobą zrobić wszyscy spali, no kto normalny tego by nie robił, kiedy dopiero na 8 pobudka a godziną później śniadanie. Postanowiłem pobiegać, biegłem nie zwracałem uwagi na nic, przemierzałem tą samą trasę co ostatnio wpadając na pana Piotrka, nie spotkałem go tego ranka, chociaż jednemu z nas jest lżej. Zastanawiał mnie sen, skąd moja matka wiedziała o liście ?? Z moich długich rozmyśleń wyrwał mnie budzik który nastawiłem, chciałem wstać jak inni jak widać nie było mi to dane. Wiedziałem, nie zrozumiałem co chciała mi przekazać zawsze chciała abym się spełniał, realizował pasje ona wie o czymś co stanie się w przyszłości …

Wróciłem na śniadanie, wszystko było normalnie cała atmosfera w drużynie poprawiła mi nastrój do momentu w którym usłyszałem coś czego słyszeć nie powinienem. Wyszliśmy z pokoi to właśnie dziś ten decydujący dzień, FINAŁ. Tuż przed meczem rozgrzewałem się nagle usłyszałem
- Kuba ! Kubaaa ! – odwróciłem się i zobaczyłem babcię i dziadka, postanowiłem się przywitać, byłem szczęśliwy to pierwszy mecz, Skry na którym są.
- Babcia, dziadek dlaczego nie powiedzieliście o której przyjeżdżacie wyszedł bym po was ?
- Wnusiu, jak widzisz poradziliśmy sobie ! A teraz idź się rozgrzewać dodał dziadek
- Widzimy się po meczu ! – rzuciłem w ich stronę pomachali mi tylko po czym wróciłem do przerwanej czynności. Właśnie na halę weszła drużyna z Kędzierzyna.

--- Piotrek ---

Wchodzimy na hale, witamy się ze wszystkimi, rozglądałem się po hali w poszukiwaniu piłek nigdzie ich nie było. W tej chwili  ujrzałem ludzi którzy skrzywdzili mnie i swoją córkę a najbardziej mojego syna. Bez chwili namysły podbiegłem do band reklamowych, przeskoczyłem przez nie. Wtedy nie myślałem racjonalnie, w głowie miałem tylko obrazek mojego małego synka. Podchodzę stukam w ramię starszego mężczyznę
- Dlaczego mi to zrobiliście ?! Dlaczego skrzywdziliście swoją jedyną córkę i mojego syna ?! – pytałem z wściekłością
-  Myślisz że pozwoliła bym aby mojego wnusia wychowywał ktoś taki jak ty ? – powiedziała złośliwe  Teresa, po czym dodała – Ty nie masz syna nie masz prawa aby go tak nazywać !
- A właśnie, że mam to mój syn !
- A ty w ogóle wiesz kim on jest ? Jak wygląda ? Czym się interesuje ?!
- Niby skąd zabraliście mi ich ! – wiedziałem że on gdzieś tu jest skoro byli oni, a ONA ?
- Gdzie jest Ania ? Musze z nią porozmawiać ?!
- Jej już z nami nie ma zginęła 11 lat temu – powiedział ze spokojem mój były niedoszły teść. Nagle cała furia ze mnie uleciała jak to miłość mojego życia nie żyje ?
- W takim razie gdzie Kuba ?! Teraz skoro go znalazłem to ja jestem jego prawnym opiekunem !
- Chyba nie sądzisz – zrobiła dziwną minę, w moją stronę.
Za chwile zaczyna się mecz odpuściłem teraz ale już nigdy więcej nie pozwolę im uciec

--- Kuba ---

Stojąc pod trybunami słuchałem i nie mogłem uwierzyć w to co słyszę ?! Z jednej strony byłem szczęśliwy że wiem kto jest moim ojcem ale z drugiej byłem rozwścieczony zadawałem sobie pytanie ,,Dlaczego dopiero teraz ? Poznaliśmy się wcześniej czemu nie powiedział mi wtedy ?’’ Byłem rozczarowany, oszukiwany, czułem się jak w jakimś pieprzonym amoku usłyszałem że zaraz zacznie się mecz. Całe życie mi się wali, ale nie zawalę najważniejszej, jak na razie rzeczy w moim istnieniu na tym świecie. Starałem się otrząsnąć nawet nie wiem kiedy znalazłem się na boisku popsułem dwie zagrywki, zmarnowałem parę ataków, trener nie wytrzymał ściągnął mnie z boiska, nie dziwię się mu. Kiedy sytuacja robiła się naprawdę poważna podchodzę do trenera
- Trenerze proszę o szanse ! – powiedziałem stanowczo jak jeszcze nigdy
- w sumie nie mamy nic do stracenia – faktycznie przy stanie dwa do zera w setach i 24:23 dla drużyny przeciwnej nie miał nic do stracenia, zasygnalizował sędziemu zmianę.
Stoję na boisku piłka meczowa dla tutejszej ekipy, przyjmujemy Falasca wystawił do mnie z lekkością ominąłem blok przeciwnika i z całej siły załadowałem w Libero (którym był Gacek). Jest 24:24 nasz serw, kolejna akcja która kończy się tak samo jak poprzednia, piłka setowa dla nas, piękne przyjęcie Matiego i … niesamowita krótka przesunięta i jak myślicie kto zakończył  tą bajeczną akcje ? Ten gość ! Potem poszło jak z płatka w pięknym stylu ograliśmy rywali trzy do dwuch. Uczucie które towarzyszy kiedy ktoś zawiesza na twojej szyi medal i to nie byle jaki bo złoty, jest magiczne, niepowtarzalne tym bardziej jako kapitan odbieram puchar na który zapracowaliśmy wszyscy, cała drużyna, sztab a przede wszystkim trener kolejne nie zapomniane uczucie. Wszyscy cieszymy się z medali ja jestem oszołomiony nie wiem co się dzieje słyszę tylko jak ktoś mówi przez mikrofon Jakub Gacek został wybrany najlepszym atakującym turnieju. Cieszyłem się odbierałem statuetkę gdy po raz drugi usłyszałem swoje imię i nazwisko oraz to że zostałem MVP całego turnieju byłem rozanielony nie wiedziałem co się dzieje dookoła po przynajmniej półgodzinie wszystko się unormowało przyzwyczaiłem się do sukcesu.

Nie jestem typem człowieka który ogląda się za siebie, dla mnie ten sukces nie jest już tak ważny bo przeminął, teraz liczy się co przede mną

Gdy wszyscy świętowali, poszedłem do szatni przebrałem się zostawiłem torbę medal, statuetki i tak po prostu usiadłem przed halą, myślałem co będzie potem. 
Słyszę czyjeś kroki, ktoś się zbliża podnoszę głowę, mając nadzieje że może to OJCIEC, niestety się pomyliłem był to fotograf który zrobił mi to zdjęcie.
Kiedy odszedł znów słyszę że ktoś idę w moją stronę tym razem nie podnoszę głowy, nie mam nadziei.




****************************************
Hej ! Dziś kolejny rozdział 8 ! Piszcie co myślicie na temat tego opowiadania i rozdziału ! Zapraszam do 

Jeśli ten blog się wam podoba to polecajcie go znajomym udostępniajcie na swoich stronach lub blogach :*
                                                                                                              Ola