-- Mariusz –
(…) wróciłem do
Gacka i zacząłem rozmowę
- Piotr
muszę ci coś powiedzieć …. – już miałem powiedzieć mu całą prawdę gdy
nagle usłyszałem jęki i krzyk. Odwróciłem się szybko a w myślach modliłem się
żeby to tylko nie był Kuba. Oczywiście nikt tam na górze mnie nie posłuchał,
kiedy tylko zobaczyłem Jakuba leżącego na boisku przeskoczyłem przez bandy reklamowe,
podbiegłem stała nad nim cała drużyna wraz z trenerem który nie interesował się
młodym. Dopiero po chwili zorientowałem się, że nasz atakujący symuluje,
chodziło o przekazanie przez trenera taktyki na ta ostatnią piłę meczową tego
spotkania. Kuba bez większych kłopotów
wstaje ale jeszcze musi trochę poudawać. Wróciłem do Piotrka, widać że był
zaniepokojony stanem zdrowia młodego
- Co się stało
?! Wszystko w porządku ??! – pytał podenerwowany ale chyba nie chciał tego
pokazać
- Tak,
wszystko w porządku – no co nie mogłem mu powiedzieć że Kuba ,,przyaktorzył’’
to w końcu nasz rywal – powiedział że da radę do końca nie zostawi drużyny w
tak ważnym momencie
- Ciekawe po
kim taki waleczny ?
- Chyba
uparty ? – powiedziałem a w głębi ducha śmiałem się, płakałem ze śmiechu. Czy
oni się niczego nie domyślają ?! Jak widać nie wszyscy są tak genialni jak ja
- Pewnie po
ojcu – powiedział Piotrek wtedy nie wytrzymałem i parsknąłem tak że cały sektor
pod którym staliśmy się na mnie spojrzał
- Z czego
się śmiejesz ? – dodał mój towarzysz
- Z niczego
! Ja już będę spadał Do zobaczenia na finale dokopiemy wam !
--- Kuba ---
Następna
wygrana do kolekcji ! Idziemy jak burza ! Na meczu było .. mmmm ciekawie,
dobrze mi się grało … po meczu chłopaki
mówili że pomyliłem się z powołaniem ,,- Ale szkołę aktorską to ty masz w
Łodzi, co ty robisz w Bełchatowie ??’’ mieliśmy ubaw z całej tej akcji na
meczu. Widziałem też że wujek Mariusz rozmawiał z panem Piotrkiem. Musiałem się
położyć byłem tak zmęczony, a następnego dnia już finał w którym oczywiście
zwyciężymy. Nie ma innej opcji.
Dobranoc.
Obudziłem
się pełen energii, rozpoczęliśmy dzień jak zwykle od śniadania, dziwiło mnie to
że była tam tylko nasza drużyna, pewnie znowu się spóźniliśmy, po zjedzonym
posiłku nie mogłem znaleźć sobie miejsca, najzwyczajniej w świecie nudziło mi
się. Mecz gramy dopiero o godzinie 20 z Kędzierzynem-Koźle. Postanowiłem pójść na
spacer, pomyśleć, włożyłem do uszu słuchawki a z nich popłynęła piosenka. Szedłem przed siebie nie zwracałem uwagi na nic poza
czubkami moich butów, zastanawiałem się czy gdybym znał tatę i mama może by
żyła teraz bym czekał na nich a nie dziadków. To było do mnie nie podobne nigdy
nie myślałem w ten sposób ,,co by było gdyby’’, nagle czuje ból przeszywający
całe moje ciało, po chwili leżę już na ziemi, zimnej ziemi do której chyba
muszę się przyzwyczaić bo widzę coraz mniej, przed oczami co raz więcej
ciemności szepce do siebie ,,- Idę do ciebie mamuś, czekaj na mnie’’. Po tych
słowach, nie widzę nic…
Ktoś mną
potrząsa, otwieram lekko oczy pojawił się tam wujek, znowu szepce ,, Puść
wujku, mama czeka’’ po tym zupełnie nic do mnie nie dociera zatracam się w
mroku, widzę białą postać unoszącą się nad ziemią to moja mama ucieszyłem się
kiedy ją zobaczyłem
- Mamuś to
ty ? Nareszcie jesteśmy razem – chciałem się przytulić lecz nie mogłem nie
byłem taki jak ona, przezroczysty, biały i unoszący się nad dymem który był
wszędzie
- Tak synku
to ja, ale my nie będziemy razem, ty wracasz !
- Nie
zostaje z tobą !
- Ty musisz
tam zrobić jeszcze tyle, spotkamy się jak przyjdzie na to czas, Kubuś pamiętaj
bardzo cie kocham, proszę przeczytaj list który znalazłeś pod drzwiami, - po
czym usłyszałem krótkie za to bolesne dla niej i dla minie – Żegnaj
Obudziłem
się cały spocony, przerażony. Ten sen był taki realistyczny, czyżby to miało zdarzyć się naprawdę ?
Kolejna źle przespana noc, wczesna pobudka nie miałem co z sobą zrobić wszyscy
spali, no kto normalny tego by nie robił, kiedy dopiero na 8 pobudka a godziną
później śniadanie. Postanowiłem pobiegać, biegłem nie zwracałem uwagi na nic,
przemierzałem tą samą trasę co ostatnio wpadając na pana Piotrka, nie spotkałem
go tego ranka, chociaż jednemu z nas jest lżej. Zastanawiał mnie sen, skąd moja
matka wiedziała o liście ?? Z moich długich rozmyśleń wyrwał mnie budzik który
nastawiłem, chciałem wstać jak inni jak widać nie było mi to dane. Wiedziałem,
nie zrozumiałem co chciała mi przekazać zawsze chciała abym się spełniał,
realizował pasje ona wie o czymś co stanie się w przyszłości …
Wróciłem na
śniadanie, wszystko było normalnie cała atmosfera w drużynie poprawiła mi
nastrój do momentu w którym usłyszałem coś czego słyszeć nie powinienem.
Wyszliśmy z pokoi to właśnie dziś ten decydujący dzień, FINAŁ. Tuż przed meczem
rozgrzewałem się nagle usłyszałem
- Kuba !
Kubaaa ! – odwróciłem się i zobaczyłem babcię i dziadka, postanowiłem się
przywitać, byłem szczęśliwy to pierwszy mecz, Skry na którym są.
- Babcia,
dziadek dlaczego nie powiedzieliście o której przyjeżdżacie wyszedł bym po was
?
- Wnusiu,
jak widzisz poradziliśmy sobie ! A teraz idź się rozgrzewać dodał dziadek
- Widzimy
się po meczu ! – rzuciłem w ich stronę pomachali mi tylko po czym wróciłem do
przerwanej czynności. Właśnie na halę weszła drużyna z Kędzierzyna.
--- Piotrek
---
Wchodzimy na
hale, witamy się ze wszystkimi, rozglądałem się po hali w poszukiwaniu piłek
nigdzie ich nie było. W tej chwili
ujrzałem ludzi którzy skrzywdzili mnie i swoją córkę a najbardziej
mojego syna. Bez chwili namysły podbiegłem do band reklamowych, przeskoczyłem
przez nie. Wtedy nie myślałem racjonalnie, w głowie miałem tylko obrazek mojego
małego synka. Podchodzę stukam w ramię starszego mężczyznę
- Dlaczego
mi to zrobiliście ?! Dlaczego skrzywdziliście swoją jedyną córkę i mojego syna
?! – pytałem z wściekłością
- Myślisz że pozwoliła bym aby mojego wnusia
wychowywał ktoś taki jak ty ? – powiedziała złośliwe Teresa, po czym dodała – Ty nie masz syna nie
masz prawa aby go tak nazywać !
- A właśnie,
że mam to mój syn !
- A ty w
ogóle wiesz kim on jest ? Jak wygląda ? Czym się interesuje ?!
- Niby skąd
zabraliście mi ich ! – wiedziałem że on gdzieś tu jest skoro byli oni, a ONA ?
- Gdzie jest
Ania ? Musze z nią porozmawiać ?!
- Jej już z
nami nie ma zginęła 11 lat temu – powiedział ze spokojem mój były niedoszły
teść. Nagle cała furia ze mnie uleciała jak to miłość mojego życia nie żyje ?
- W takim
razie gdzie Kuba ?! Teraz skoro go znalazłem to ja jestem jego prawnym
opiekunem !
- Chyba nie
sądzisz – zrobiła dziwną minę, w moją stronę.
Za chwile
zaczyna się mecz odpuściłem teraz ale już nigdy więcej nie pozwolę im uciec
--- Kuba ---
Stojąc pod
trybunami słuchałem i nie mogłem uwierzyć w to co słyszę ?! Z jednej strony
byłem szczęśliwy że wiem kto jest moim ojcem ale z drugiej byłem rozwścieczony
zadawałem sobie pytanie ,,Dlaczego dopiero teraz ? Poznaliśmy się wcześniej
czemu nie powiedział mi wtedy ?’’ Byłem rozczarowany, oszukiwany, czułem się
jak w jakimś pieprzonym amoku usłyszałem że zaraz zacznie się mecz. Całe życie
mi się wali, ale nie zawalę najważniejszej, jak na razie rzeczy w moim
istnieniu na tym świecie. Starałem się otrząsnąć nawet nie wiem kiedy znalazłem
się na boisku popsułem dwie zagrywki, zmarnowałem parę ataków, trener nie
wytrzymał ściągnął mnie z boiska, nie dziwię się mu. Kiedy sytuacja robiła się
naprawdę poważna podchodzę do trenera
- Trenerze
proszę o szanse ! – powiedziałem stanowczo jak jeszcze nigdy
- w sumie
nie mamy nic do stracenia – faktycznie przy stanie dwa do zera w setach i 24:23
dla drużyny przeciwnej nie miał nic do stracenia, zasygnalizował sędziemu
zmianę.
Stoję na
boisku piłka meczowa dla tutejszej ekipy, przyjmujemy Falasca wystawił do mnie
z lekkością ominąłem blok przeciwnika i z całej siły załadowałem w Libero
(którym był Gacek). Jest 24:24 nasz serw, kolejna akcja która kończy się tak
samo jak poprzednia, piłka setowa dla nas, piękne przyjęcie Matiego i …
niesamowita krótka przesunięta i jak myślicie kto zakończył tą bajeczną akcje ? Ten gość ! Potem poszło
jak z płatka w pięknym stylu ograliśmy rywali trzy do dwuch. Uczucie które towarzyszy kiedy
ktoś zawiesza na twojej szyi medal i to nie byle jaki bo złoty, jest magiczne,
niepowtarzalne tym bardziej jako kapitan odbieram puchar na który
zapracowaliśmy wszyscy, cała drużyna, sztab a przede wszystkim trener kolejne
nie zapomniane uczucie. Wszyscy cieszymy się z medali ja jestem oszołomiony nie
wiem co się dzieje słyszę tylko jak ktoś mówi przez mikrofon Jakub Gacek został
wybrany najlepszym atakującym turnieju. Cieszyłem się odbierałem statuetkę gdy
po raz drugi usłyszałem swoje imię i nazwisko oraz to że zostałem MVP całego
turnieju byłem rozanielony nie wiedziałem co się dzieje dookoła po przynajmniej
półgodzinie wszystko się unormowało przyzwyczaiłem się do sukcesu.
Nie jestem
typem człowieka który ogląda się za siebie, dla mnie ten sukces nie jest już
tak ważny bo przeminął, teraz liczy się co przede mną
Gdy wszyscy
świętowali, poszedłem do szatni przebrałem się zostawiłem torbę medal, statuetki i tak po prostu usiadłem przed halą, myślałem co będzie potem.
Słyszę czyjeś kroki, ktoś się zbliża podnoszę głowę, mając nadzieje że może to OJCIEC, niestety się pomyliłem był to fotograf który zrobił mi to zdjęcie.
Kiedy odszedł znów słyszę że ktoś idę w moją stronę tym razem nie podnoszę głowy, nie mam nadziei.
****************************************
Hej ! Dziś kolejny rozdział 8 ! Piszcie co myślicie na temat tego opowiadania i rozdziału ! Zapraszam do
Jeśli ten blog się wam podoba to polecajcie go znajomym udostępniajcie na swoich stronach lub blogach :*
Ola
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
<3
Mariusz miałeś powiedzieć Piotrkowi ukrywaną prawdę !!!
OdpowiedzUsuńW sumie to dobrze się stało, że Piotrek się dowiedział, że to Kuba jest Jego synem. Tylko że chłopak sądzi że On znał całą Jego sytuację i wiedział kim jest...mam nadzieję że dane Im będzie wyjaśnienie tego nieporozumienia.
Ufff to tylko sen...a już się wystraszyłam ;)
Wiadomo że SKRA wygrała, bo najlepsza ;D
Pozdrawiam ;**
Świetny rozdział, czekam na kolejny ! ;*
OdpowiedzUsuń