--- 11 lat
później ---
Stojąc na
boisku czuje się, jak w miejscu w którym mogę spędzić resztę życia, to właśnie
tu czuje się naprawdę szczęśliwy, dumny z siebie i z mojej drużyny. W
rozpoczynającym się sezonie pragnę zaprezentować się jak najlepiej, mam szanse
na spełnienie mojego największego marzenia o graniu w Bełchatowie. Jak na razie
staram się skupić na obecnej drużynie i sytuacji. Tak jak już mówiłem tylko na
boisku czuje się w pełni szczęśliwy, bo mojej mamy już ze mną nie ma, pewnie
zastanawiacie dlaczego ? To był najgorszy dzień mojego życia, straciłem jedyną
bliską mi osobę poza dziadkami … miałem wtedy 11 lat, mama jechała z pracy było
to lato padał deszcz, policjanci mówili ,że miała słabą widoczność i nie
zauważyła pojazdu jadącego z naprzeciwka no i … w tym momencie mimowolnie po
policzku spływa łza, łza która zawsze ma być tą ostatnią ale nigdy nią nie
jest… Łza której ona nigdy nie chciałaby widzieć. Wtedy na swojej drodze
spotkałem prawdziwego przyjaciela jak to mówią prawdziwych przyjaciół poznaje
się w biedzie i zgadzam się z tym stwierdzenie ale o tym trochę później skupmy
się na sezonie. Szło nam naprawdę świetnie ten sezon jak to trener powiedział
był mój zostałem kapitanem, wielu oceniało moją formę na fenomenalną, i tak też
się czułem. Doszliśmy do finały gdzie zmierzyliśmy się z zespołem z Bełchatowa
to był jeden z cięższych meczów jaki do tej pory grałem, niestety ulegliśmy w
piątym secie Skrzatom 13:15 no cóż mów się trudno, lecz nie do końca, jak już
wcześniej wspomniałem to był mój najlepszy sezon, tak więc po meczu i dekoracji
podszedł do mnie prezes Bełchatowian. Rozmawialiśmy długo, nawet bardzo długo:
-
Młodzieńcze, widząc twoją świetna formę tego sezony i bardzo ciekawi mnie czy
nie chciał byś reprezentować Skrzatów w przyszłym sezonie ?-gdzieś w głębi
czułem, że właśnie to chciał mi powiedzieć a nie gratulować przez ostatnie
piętnaście minut tak więc odpowiedziałem
- Wie pan to
od zawsze było moim marzeniem, granie w Bełchatowie ale …
- Ale –
pociągnął za mną
- Chodzi o
to, że ja mieszkam teraz z dziadkami a oni są sceptycznie nastawieni na takie
wyjazdy na drugi koniec Polski tym bardziej, że od września rozpocznę naukę w
liceum
- Rozumiem
podejście twoich dziadków ale zrozum to dla ciebie bardzo dobre rozwiązanie i
przyznam się, że nie było by mnie tu gdyby nie trener naszego klubu, to on
kazał mi tu przyjechać, powiedział, iż bardzo zależy mu na takim zawodniku jak
ty, nie byłem z tego zadowolony bo mało kiedy jeżdżę na mecze juniorów ale
kiedy zobaczyłem jak grasz, zrozumiałem prośbę trenera – skończył swoją trochę
przydługą wypowiedź chciałem coś powiedzieć ale jednak mówił dalej – A o szkole
się nie martw pójdziesz do liceum sportowego i będziesz mieszkać w internacie,
a co do twoich Dzidków to też da się załatwić daj mi proszę wasz adres i numer
telefonu zadzwonię i umówię się na spotkanie
- Lepiej
niech pan dzwoni do dziadka, go łatwiej przekonać- z uśmiechem pożegnałem się z
prezesem. Wróciłem do swojej drużyny bardzo chciałem aby moi opiekunowie się
zgodzili, to było moje marzenie. Mam jeszcze jedno bardzo chciałbym poznać
mojego ojca, mogło by się wydawać że powinienem go znać ale tak niestety nie
jest. Mama opowiadała mi różne historie z ich jeszcze wspólnego życia
powiedziała, iż zostawiła go dobrowolnie chciała by się rozwijał spełniał swoje
marzenie, mówiła też że jeśli go poznam mam mu nie zarzucać że mnie zostawił to
nie tak. A więc po wszystkim wróciliśmy z Bełchatowa do Gdańska, trener
poprosił mnie na słówko
- Widziałem,
że rozmawiałeś z Piechockim – powiedział to tak obojętnie, poczułem lekką nutkę
ironii
- Tak. Ale o
co chodzi ? – zapytałem
- I co ?
Zgodziłeś się wszyscy tu wiemy, że stać ciebie i twoje umiejętności na to abyś
grał w Skrze, i wszyscy wiemy że to twój cel. Ale szkoda będzie stracić tak
genialnego kapitana, jak i siatkarza. Chłopcze mam tylko nadzieje, że nigdy o
nas nie zapomnisz – powiedział ze smutkiem – Jesteś dla mnie jak syn, więc idź
i bądź szczęśliwy – skończył swoją wypowiedź byłem bardzo zdziwiony słowami
trenera myślałem iż oskarży mnie o porzucenie drużyny ale nie on mnie zrozumiał
i te ostatnie zdanie które wypowiedział ,,
Jesteś dla mnie jak syn” , nie myśląc wiele po prostu wstałem i
uścisnąłem mu dłoń a on mnie przytulił i zagwarantował mi pomoc aby moi
dziadkowie się zgodzili. Podziękowałem mu już któryś raz z rzędu, wyszedłem z
biura i wróciłem do domu. Tak jak myślałem moi prawni opiekunowie bardzo
ucieszyli się z srebrnego medalu, ja czułem lekki nie dosyt mogliśmy pokonać
Bełchatowian, no ale mówi się trudno. Następnego dnia rano kiedy się obudziłem
było około dziesiątej usłyszałem rozmowę dziadków z jakimiś męszczyznami,
zszedłem po cichu po schodach podsłuchując
o czym mówią wywnioskowałem, że to Konrad Piechocki i mój trener. Postanowiłem
się ujawnić chrząknąłem aby mnie zauważyli przywitałem się i słuchałem dalej
toczącej się rozmowy.
- Więc tak
Jakub będzie miał treningi sześć razy w tygodniu, po lekcjach mniej więcej
półtorej, może dwie godziny, mieszkać będzie w klubowym internacie każdy
zawodnik ma zapewniony pokój na własność, wyżywienie również obiady w szkole,
książki wszystko to opłaca klub. Kuba będzie uczęszczał do normalnego liceum w
którym mamy utworzone klasy sportowe, z racji tego zajęcia nie będą trwały
dłużej niż do godziny piętnastej. – babci zapytała
- A pranie
prasowanie ubrań to sam będzie musiał robić ??
- Nie w tym
internacie mamy opiekunki które piorą i prasują, tak że proszę się nie martwić,
pani na pewno zależy na ocenach, w umowie jest zamieszczony podpunkt który mówi
o tym iż, każdy zawodnik musi mieć średnią co najmniej 4,00, niech pani nam
uwierzy na również zależy na wykształceniu naszych podopiecznych. – dziadek
spojrzał na mnie i powiedział
- Gdzie mam
podpisać ? – Wszyscy byliśmy bardzo zdziwieni pytaniem dziadka – Kuba, widzę że
bardzo tego chcesz to twoje marzenie które pomogę ci spełnić- wstałem i
najmocniej jak potrafiłem uścisnąłem dziadka. Podpisał i kiedy przyszedł czas i
ja podpisałem dokument. Piechocki wstał podziękowaliśmy sobie wspólnie i na sam
koniec dodał że ktoś po mnie przyjedzie 15.08 a dzień wcześniej firma która
przewiezie wszystkie moje rzeczy pożegnałem się, porozmawiałem z dziadkami i
postanowiłem się położyć.
--- 04.08---
Wstałem dziś
z świetnym humorem, dziś są moje szesnaste urodziny, dziadek mawiał że nie bez
powodu urodziłem się właśnie tego dnia i bez przyczyny gram jako atakujący z numerem 2 śmiał się że
będę następcom Mariusza Wlazły. Chciał bym teraz w klubie będę grał z numerem
15
--- 14.08 –
To już jutro
miałem wyjechać do Bełchatowa, spakowałem ubrania, zdjęcia, puchary, medale,
sprzęt zabrałem wszystko. Kiedy przyjechała firma odpowiedzialna za
dostarczenie moich rzeczy do mojego nowego ,,domu’’ zabrali wszystkie pudła,
walizki w moim pokoju zrobiło się pusto, postanowiłem pójść do klubu się
pożegnać pożegnali mnie tak samo jak przywitali.
--- 15.08
---
O około
dziewiątej byłem już na nogach wiedziałem ,że o tej godzinie już ktoś po mnie
przyjedzie, prezes nic mi nie chciał powiedzieć no cóż najważniejsze było dla
mnie teraz znaleźć się w Bełchatowie i jak najszybciej rozpocząć treningi.
Siedziałem w salonie kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi poszedłem otworzyć drzwi
a w nich … wysokiego męszczyznę
- Dzień
dobry ! Czy Jakub Gacek to ty ??
- Dzień
dobry ! Tak to ja. Miło mi pana poznać – wyciągnąłem rękę
- Mnie
również . - podał mi swoją
Pożegnałem
się z dziadkami i to był czas, czas w którym opuściłem Gdańsk
Pewnie się
zastanawiacie kto po mnie przyjechał sam się zdziwiłem w drzwiach stanął, człowiek który stanie się ważną osobą
w moim życiu, ten męszczyzna będzie wujkiem którego nigdy nie miałem, w
Bełchatowie poznam też kogoś kto wyzna mi całą prawdę na temat przeszłości
mojej matki i MOŻE w końcu poznam imię mojego ojca. Ale tego wszystkiego wam
teraz nie powiem ale myślę, że zdziwicie
się.
Witam was !
Nie mam wam chyba nic ważnego do powiedzenia dziś. Poza tym że
przegraliśmy mecz o finał ale miejmy nadzieje że wygramy z USA #GoPoland
Piszcie w
komentarzach jak myślicie kto stanął w drzwiach, domu dziadków Kuby i od kogo
dowie się kto jest jego ojcem.
CZYTACIE ??
TO KOMENTUJCIE, JEŚLI MACIE JAKIEŚ SUGESTIE TO PISZCIE
A PO DRUGIE
WASZE KOMENTARZE BARDZO MOTYWUJĄ DO
PISANIA !!!!
Wow wow wow... jestem w szoku!!! No tak Kuba się rozwija. Powiem Ci że różne domysły na temat Jego dalszych losów miałam, ale gry w Skrze nawet nie brałam pod uwagę.
OdpowiedzUsuńNie dość, że chłopak nie zna ojca, to zginęła Jego mama i to na dodatek w wieku 11 lat został pod opieką osób, które Go kochają, lecz nie zastąpią Mu rodziców...
Super, że chłopak połkną bakcyla do swojej pasji, a talent zapewne odziedziczył po ojcu ^^ Jestem pozytywnie zaskoczona postawą Jego dziadków, a w szczególności dziadka ;D
Sadzę, że mężczyzna który po Niego przyjechał to albo Wlazły, albo właśnie Gacek, którego i- jak sam sądzi ma poznać w klubie ;P
Pozdrawiam ;**